Toruń chyba nie będzie się Rafałowi Maserakowi kojarzył zbyt dobrze. W czerwcu ubiegłego roku przyjechał do stolicy Pomorza i Kujaw, gdzie mocno zapisał się w pamięci miejscowych policjantów. Bawił się tak dobrze, że impreza z jego udziałem skończyła się na komisariacie. Mieszkańców jednej z dzielnic pozdrawiał serdecznym: "Skurwy**** jeszcze śpicie". Później wyzywał również funkcjonariuszy, twierdząc, że i tak nie mogą mu nic zrobić: "Wy psy, ja wam pokażę pierdo**** pały" i "skurwi**, nie wiecie z kim zadarliście". Nie szczędził też innych epitetów, których próżno było oczekiwać z jego ust na antenie TVN. Zobacz: Maserak: "JESTEM KUWA ZNANY! Skurwy**** jeszcze śpicie?! STARA KUR**, ŚPIJ!"
Sprawa mogła skończyć się w tzw. trybie przyspieszonym w sądzie 24-godzinnym, ale jego orzeczenie - skazujące Maseraka na 3 tysiące złotych grzywny za znieważenie policjantów na służbie. Jednak zarówno prokuratura, jak i obrońcy tancerza uznali, że z takim wyrokiem zgodzić się nie mogą, sprawę skierowano więc do "pełnego" rozpatrzenia. Proces zaczął się wczoraj.
Obrońca Maseraka, mec. Nicholas Ciesiewicz domagał się zamknięcia drzwi dla mediów, sąd jednak na to nie przystał: Fakt, że oskarżony jest osobą znaną medialnie, nie jest wystarczającym uzasadnieniem - przypomniał sędzia Tomasz Łętowski.
Celebryta wciąż obstaje przy swojej wersji wydarzeń, zgodnie z którą wypił tylko trzy piwa, a policjantów nie wyzywał: Poszliśmy do restauracji na Starówce, zjedliśmy kolację. Wypiłem trzy piwa, wyszliśmy stamtąd około godziny trzeciej nad ranem - zeznawał. W drodze do mieszkania, w którym odbywała się pamiętna impreza, zajechali na stację benzynową. Maserak nie pamięta jednak, czy kupowali wtedy alkohol... Jak się idzie w gości, to nie wypada przecież z pustymi rękami. Ale nie pamiętam, co kupiliśmy i ile tego było, nie ja płaciłem - tłumaczył. Swoje spotkanie z policjantami opisywał zaś następująco: Wyszedłem na balkon i zobaczyłem policjantów na balkonie u sąsiadki Odwróciłem się do znajomych i zawołałem: "O k..., psy przyjechały!".
- Czy użył pan wtedy wobec funkcjonariuszy słów takich jak "psy, pały czy sk...syny"? - dopytywał sędzia.
- Byłem w takim szoku, że nie jestem sobie w stanie przypomnieć, co mówiłem. Ale na pewno ich nie obrażałem - zapewniał.
Maserak został przewieziony na komisariat, gdzie stwierdzono u niego ponad promil alkoholu w wydychanym powietrzu. Trochę dużo, jak na trzy piwa wypite kilka godzin wcześniej...
Kolejną rozprawę zaplanowano na maj, zeznawać będą świadkowie. Celebrycie grozi kara grzywny lub nawet do roku więzienia.